października 20, 2019

Wishlista, cz. 5 - Pianki i żele. Drugi etap oczyszczajacy.

To kolejna część wishisty. Poprzednie znajdziecie tutaj:
Tym razem przyszedł czas na kolejny etap oczyszczający, domywający to, co zostawiły olejki, czyli pianki i żele do mycia twarzy. 
Wiecie co? Stwierdzam, ze jest to strasznie pomocne, bo właśnie kompletuję koszyk na Yesstyle i jest mi dużo łatwiej niż zwykle. Dlatego zamierzam robić dalsze części.
W planie są jeszcze: płyny do demakijażu, głębsze oczyszczanie, maski,  pielęgnacja okolic oczu, kremy do twarzy na noc i na dzień oraz ochrona przeciwsłoneczna. Mam nadzieję, że i Wam ułatwi to przyszłe zakupy.😺

Przy okazji: jeżeli zastanawiacie się nad zakupem kosmetyków na Yesstyle, możecie korzystać z mojego kodu rabatowego, który daje Wam 5% zniżki na pierwsze zamówienie i 2% na kolejne. Może niewiele, ale zawsze coś, zwłaszcza przy nieco droższym koszyku. 😸
Kod: H59SSK.

Drugi etap oczyszczania - pianki i żele do mycia twarzy

1. KRAVE - Matcha Hemp Hydrating Cleanser 

Krave jest nowiutką firmą, założoną przez znaną w świecie k-beauty influencerkę Liah Yoo, na co dzień współpracującą też z Amore Pacific ( do którego należą m. in. Innisfree, Sulwhasoo, Hera czy Etude House). Sama pianka zbiera bardzo pozytywne opinie, mnie dodatkowo zainteresowała w składzie herbata matcha.

2. ROHTO MENTHOLATUM - Hada Labo Gokujyun Hialuronic Acid Face Wash/ Face Foam.







Pierwszy to w zasadzie to krem do mycia twarzy, a dzięki zawartości kwasu hialuronowego ma wspomagać nawilżenie twarzy. Drugi to wersja pianki w pojemniczku z pompką. Oba wysoko oceniane.
Hada Labo Gokujyun Hialuronic Acid Face Foam/Wash
















3. THE FACE SHOP- Rice Water Bright Cleansing Foam. Special Edition.

Tą piankę wynalazłam dzięki niedawno testowanym samplom. Spodobała mi się ze względu na jej zapach i działanie. chcę wypróbować pełnowymiarówkę. 

5. PYUNKANG YUL - Cleanser

Również wynaleziony przez sample. Pierwsze testy wypadły bardzo pozytywnie, toteż zachciało mi się pełnowymiarowego opakowania.

6. ROHTO MENTHOLATUM  Gokujyun Hatomugi Face Wash/ Bubble Face Foam.

W zasadzie to dwa kosmetyki, ale z tej samej serii. Pierwszy jest bardziej w formie kremowej, drugi ma opakowanie z pompką, sugerujące piankę wytwarzaną już przy wyciśnięciu. Hatomugi jest dość często spotykanym składnikiem w japońskich kosmetykach. To (za Yesstyle) "ekstrakt z nasion sosny gęstokwiatowej (Pinus densiflora), który ma wzmacniać efekt nawilżania".




















7. A'PIEU - Pure Pine Bud Bubble Foam Cleanser.

Widzę hasło "pine", od razu tłumaczę na "sosna" (jako ogrodnik nie mam problemów z łacińską nazwą roślin. Dobra - wiem, że to akurat angielski, ale na co dzień często operuję tymi dwoma językami w nazewnictwie roślin, poza tym łacina brzmi podobnie: Pinus).
A jak sosna, to orzeźwiający zapach roślin iglastych. A jak taki zapach - to chcę!


8. KRACIE - Naive face wash. Peach.

Co mogło mnie skusić na tą piankę?... No nie wiem, brzoskwinia na opakowaniu i nadzieja na takiż zapach?....Ależ oczywiście!

9. KWAILNARA - Jeju Natural Green Tea Cleansing Foam.

O matko, matko, co ja znalazłam! Maski w płachcie z tej serii są przegenialne, olejek myjący Green Tea też był dobry, tylko niestety na parafinie, więc oddałam go Natalii, z bloga N. o kosmetykach, której sprawdza się obłędnie.
To tak, chcę! A potem dokupię jeszcze opcję Volcanic.

10. PDC - Herbal Pro. Herbal Water face Wash R.

W zasadzie nie bardzo wiem, czego się tu spodziewać, bo może się okazać, że to bardziej olejek niż żel do mycia twarzy, zwłaszcza po nikłej informacji, że zawiera olejki roślinne. Niewiele znalazłam w necie, poza powielanymi wpisami z Yesstyle. Ale ziołowe, więc może ma fajny zapach. Chcę spróbować.

To kolejny wpis z moimi zachciewajkami. Co Wam wpadło w oko? Podzielcie się w komentarzach. 

12 komentarzy:

  1. Mi koreańskie żele i pianki świetnie służą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz wrażenie, że są dużo lepsze od naszych?... :)Bo całkowicie podpisuję się pod Twoimi słowami.

      Usuń
  2. Tęsknię za tym olejem. Teraz mam otwarte aż 3 pełno wymiarowe, ale widziałam go w sprzedaży w jakimś outlecie koreańskim, więc jeszcze go kupię na zapas.

    A co do pianek/żelów. Kiedyś miałam produkt o konsystencji dosłownie męskiego kremu do golenia i pachniał sosną. Był do mycia twarzy, ale punktowo był genialny na pryszcze. Niestety tego już nigdzie nie da się znaleźć. Więc ciekawią mnie te sosnowe kosmetyki. A i 300 ml pojemność? Ja bym to 5 lat zużywała ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że na yesstyle widziałam też produkty, które są olejem, ale żelem do mycia. W sensie mają napisane "cleansing oil foam" albo "cleansing oil mousse" I to mnie dopiero ciekawi

      Usuń
    2. Widziałam go na yesstyle, ale 24 $ chyba chcą za niego. Natalia - skontaktuj się może z kimś kto na co dzień siedzi w Korei (przez grupę na FB Azjatyckie kosmetyki - sprzedaż, wymiana),może w ten sposób uda się kupić, bo o ile wiem stacjonarnie można go spokojnie dostać i to za około 10$. Fakt, że pojemność duża, ale moja japońska pianka z 200 ml pojemnością, zużywana tylko wieczorami poszła w pół roku, to ten....Może nie będzie tak źle :D I tak, widziałam te twory. Myślałam nad tym trochę, ale jestem zbytnio uzależniona od dwuetapówki.

      Usuń
    3. Ja go właśnie znalazłam w dobrej cenie, coś koło 10-12$, ale ten sklep to jest naprawdę outlet i wydaje mi się, że po prostu mają ostatnie sztuki albo coś. Ważne żeby data ważności była ;) O nie to u mnie pianki do mycia takie 150-200 ml idą nie raz w rok. Owszem mam dużo kosmetyków do mycia, ale one są tak wydajne :D

      Usuń
  3. Pianki (koreańskie, pianek z innych azjatyckich krajów póki co nie używałam) to moje ulubione produkty do oczyszczania. Są bardzo skuteczne, a przy tym łatwiej nad nimi zapanować niż nad żelami (te jakoś lubią mi uciekać do oczu, z piankami nie mam tego problemu). Ta brzoskwiniowa mnie zaciekawiła, też głównie ze względu na opakowanie z brzoskwinią, hahaha. I ta pierwsza, z matchą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co gdzieś przeczytałam, japońskie są znacznie bardziej zdzierakowe, ale może jednak tak nie będzie. Co do brzoskwini, wszystkie kosmetyki brzoskwiniowe, które miałam z Japonii pachniały obłędnie. A z innych krajów, były takie aż mdło, słodko brzoskwiniowe, dlatego napaliłam się trochę na tą z Kracie :D

      Usuń
  4. Uwielbiam azjatyckie oczyszczanie mojej skóry! Uważam, że tego typu produkty wysoko odbiegają poziomem od naszych, służą mi świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię bardzo japońskie kosmetyczki. Też ostatnio stosuję maseczki na twarz, tylko innej marki Hada Labo Tokyo (dokładnie taką: hadalabotokyo.pl/pl/product/1348/gleboko-nawilzajaca-maska-na-tkaninie) i jestem z niej bardzo zadowolona :) Cera jest bardzo nawilżona.

    OdpowiedzUsuń