października 24, 2018
Recenzja literatury urodowej, cz.4 - "Skóra. Azjatycka pielęgnacja po polsku" Barbara Kwiatkowska
Czas na kolejną książkową recenzję. Do tej pory na moim blogu znajdują się trzy opisy książek o pielęgnacji skóry, które znajdują się w mojej biblioteczce i są to: Ch. Cho - Sekrety urody Koreanek (pod tym linkiem), P. Begoun - Biblia urody (tu) i B. Społowicz "Skin coach" (tu).
Dziś dołącza do nich kolejna autorka, pani Barbara Kwiatkowska.
Książka "Skóra. Azjatycka pielęgnacja po polsku" powstała na fali mody na koreańską pielęgnację i nie da się tego przeoczyć, chociażby widząc sam tytuł. A jak się to ma do zawartości samej książki?
Wizualnie wydanie bardzo kojarzy mi się z książką pani Społowicz, chociażby dlatego, że kolorystyka okładek jest bardzo podobna.
Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, dla osób początkujących jest dobrą pozycją, choć dostrzegam w niej pewne błędy.
Kupiłam ją właściwie dlatego, by sama ocenić jej wartość merytoryczną, bo pamiętam, że podczas
swojej premiery wywołała małą burzę w internetowym, polskim świecie k-beauty. Było dość sporo nieprzychylnych recenzji na jej temat, głównie od osób, które już dłuższy czas zajmują się pielęgnacją azjatycką.Czy warto ją kupić? Na pewno nie jest zła. Gdybym miała porównywać ją z Biblią urody, uważam, że "Skóra. Azjatycka (...)" jest lepszym pomysłem na zakup. Dla początkujących jest w porządku. Mi osobiście jednak czegoś w niej brakuje.
Czytaliście? Jakie jest Wasze zdanie na jej temat?
Brak komentarzy: