HANSIK kit czyli kuchnia koreańska dla początkujących.
Czy będąc laikiem kuchennym można upichcić coś niecodziennego? Dzięki pewnym, nietypowym zestawom - można!
Instytucja mieści się w Śródmieściu i zajmuje się propagowaniem wiedzy o swoim państwie na naszych ziemiach. Prowadzi wiele spotkań, wystaw (mówię o "normalnych" czasach) oraz prelekcji. Prowadzi też (z czego korzystam) naukę języka koreańskiego zakończoną egzaminem z wpisem
Instytutu Króla Sejonga - placówki oświatowej działającej w wielu państwach z ramienia
Ministerstwa Kultury Republiki Korei.
BTW: w Polsce takie instytuty działają (oprócz Warszawy) również w Poznaniu i Krakowie przy UJ - jedynym miejscu jak dotąd w naszym kraju, gdzie można zdać
TOPIK - egzamin z j. koreańskiego mający status międzynarodówki.
Ministerstwo Rolnictwa w porozumieniu z Korean Food Promotion Institute stworzyło interesujące zestawy do samodzielnego przygotowania dań w domu.
Całkiem niedawno CKK wypuściła ciekawą informację: dzięki zapisowi w ankiecie można było je otrzymać, a są one o różnym stopniu trudności. Były dwa takie rzuty - za drugim razem osoby, które w pierwszym podejściu się załapały - nie mogły brać udziału (podejrzewam, że Poznań i Kraków też miały taką możliwość, gdyż ten event miał wymiar międzynarodowy).
 |
닭갈비 |
Trzeba było je odebrać samodzielnie - wyjątkiem były blogi typowo poświęcone kuchni koreańskiej, gdyż, o ile wiem dostawali pełne zestawy z założenia - i z puli czterech dań do każdego stopnia trudności, losowało się jedno. Tym samym uczestnik został obdarowany po jednym zestawie z poziomu łatwego, średniozaawansowanego i zaawansowanego.
Przyznaję - miałam nadzieję, że nie trafię na bulgogi, tteokboki i kimbap, bo te potrawy dość często u mnie goszczą, a były w spisie zestawów. 😄 I rzeczywiście - nie trafiłam.
W moim przypadku dostałam Kimchi Jeon (łatwe), Dakgalbi (średniotrudne) i pierożki Mandu (trudne).
Zestawy są wizualnie bardzo dobrze przygotowane i zapakowane w wygodne pudełka - mogą być świetnym prezentem. W każdym zestawie jest instrukcja, napisana po angielsku (zresztą zestawy są opisane w języku angielskim i koreańskim), a także składniki - dokładnie odmierzone i zapakowane w torebki. We własnym zakresie należy zaopatrzyć się w świeże dodatki czyli warzywa i mięso - ale ta informacja, a także ilość owych dodatków również zawarta jest w instrukcji.
Wszystko jest tak dobrze opisane i odmierzone, że przygotowanie dań nie powinno nikomu nastręczać trudności - nawet największemu kuchennemu ignorantowi - o ile będzie się ściśle trzymał instrukcji.
Ja do tej pory zrobiłam tylko kurczaka Dakgalbi - ale reszta na pewno też się doczeka. Swoją drogą - Bulgogi jest miłością mojego życia, ale Dakgalbi również znalazło sobie wygodne miejsce w moim serduszku. Na pewno nie był to ostatni raz, kiedy je przygotowałam.
Czy było warto brać udział w tym "wyzwaniu"?
Zdecydowanie tak. Korea Południowa robi świetną robotę, jeżeli chodzi o promowanie swojej kuchni. Zestawy są przemyślane, przygotowane tak, że nawet osoba na co dzień nie mająca styczności nie tylko z kuchnią koreańską, ale kuchnią w ogóle - powinna sobie bez problemu poradzić. Danie wyszło bardzo smaczne i jestem gotowa na kolejne przygody z koreańsko-kuchennymi rewolucjami.
Jedyny minus, ale bardzo mój subiektywny - tych zestawów niestety nigdzie nie można kupić. Ogromna szkoda, że Ministerstwo nie zdecydowało się na taki krok (jeszcze), bo z chęcią sprowadziłabym sobie taki zestaw z Korei.
Ale poza tym małym, moim prywatnym chciejstwem, uważam, że to naprawdę świetny krok w stronę promowania koreańskiej kuchni.
Wiedzieliście, że istnieją takie instytucje w Polsce? A może też byliście jednymi z wybrańców, którym udało się dostać taki zestaw? Podzielcie się w komentarzach.
Brak komentarzy: