sierpnia 14, 2021
Krótka recenzja z ostatnich zakupów kosmetycznych.
Zanim opuściłam bloga na rok, pisałam Wam, że czekam na dostawę kosmetyków z Yessstyle.
Niektóre z nich udało mi się już wykończyć, inne jeszcze są w trakcie, ale do żadnego z nich nie zrobiłam recenzji. Częściowo opisałam je tylko na IG.
W związku z tym postanowiłam zrobić post o każdym z nich, zwłaszcza o tych, których opakowania już dawno wyrzuciłam, a należałoby jakieś kilka słów o nich tu umieścić.
Zacznijmy więc od początku.
1. THE FACE SHOP Rice water bright foaming cleanser.
Jeszcze jest w użytku, więc za dużo o niej nie napiszę. Zwłaszcza, że czeka ją recenzja. Na razie powiem tylko tyle, że nie jest zła.
2. THE SAEM Cell Renew Bio. Micro Peel soft gel.
Również jeszcze jest w użytku i czeka go recenzja. Ale jako peeling gommage jest naprawdę dobry.
3. COSRX Bha Blackhead power liquid.
Też w użyciu....I zdecydowanie należy mu się recenzja, specjalnie po to kupiłam kolejny egzemplarz. Kiedyś już u mnie gościł i żałowałam, ze nigdy go nie opisałam. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że świetnie uspokaja skórę z wszelkich paskud i zdecydowanie polecam go cerom mieszanym i tłustym.
4. PRIMERA Miracle seed essence.
Zostało mi jej niewiele, recenzja będzie. A teraz powiem, że mnie nie urzekła, miewałam lepsze.
5. IUNIK Tea tree relief serum.
Jakoś dość szybko je zużyłam i szczerze rzecz biorąc w pamięć mi średnio zapadło. Na pewno miało gęstawo - żelową konsystencję i łatwo się rozsmarowywało. Serum szybko wchłaniało się w skórę. Zapach był lekki, nienachalny. Działało antyseptycznie i leczyło ładnie wypryski, ale przez zawartość olejku z drzewa herbacianego nie należało do tych szczególnie nawilżających. Ot, dla mnie taki średniaczek. Serum nie było złe, ale nie urzekło mnie na tyle, by kupić jeszcze raz. Może kiedyś....
6. PRIMERA Organience eye cream.
Piekielnie wydajny, czeka na swoją recenzję. Używam go już prawie rok, a zużyłam chyba dopiero połowę opakowania. Gęsty, treściwy, ładnie nawilża skórę pod oczami.
7. PRIMERA Alpine berry watery oil free gel cream.
Jakoś szybko mi się skończył. Konsystencja bardzo lekka, krem na skórze zamieniał się w wodę, całkiem ciekawe uczucie. Pachniał bardzo ładnie, był to taki leśno - ziołowy zapach, bardzo odświeżający. Krem zdecydowanie do cery tłustej i mieszanej, zwłaszcza na lato. Szybciutko się wchłaniał, świetny pod makijaż. Nie robił żadnych paskudnych niespodzianek, nawet powiedziałabym, że uspokajał skórę. Dla cery suchej lub przesuszonej - zdecydowanie za lekki i delikatny, natomiast dla reszty - ideał.
8. KLAIRS Midnight blue calming cream.
Kosmetyki Klairs mają wielu swoich zwolenników, ale ja chyba raczej do nich nie należę. Krem swego czasu był strasznie na topie, miałam nadzieję, że jest tego warty...Na plus ciekawy kolor, skład, praktycznie brak zapachu, lekkość. Brakowało mi trochę nawilżenia, ale może też miałam nieco większe oczekiwania w stosunku do niego, bo kupowałam go z myślą o wieczornej pielęgnacji?...Zdecydowanie bardziej sprawdza się na dzień, łatwo się wchłania, dobrze współgra z makijażem. Cera tłusta i mieszana na pewno się z nim polubi. Cera sucha i przesuszona raczej nie, jest na to zdecydowanie za lekki.
Ech, muszę przyznać, że naprawdę mi tego brakowało 😉
Teraz mogę się z Wami podzielić moją opinią, co jest bardzo fajne i...takie uspokajające.
Któryś z kosmetyków już u Was gościł? A może macie odmienne o nim zdanie, zdecydowanie różniące się od mojego?
Dajcie znać w komentarzach.
Klairs czeka w zapasach i jestem właśnie mega ciekawa jak u mnie się sprawdzi, biorą pod uwagę że moja skóra ostatnio ma jakiś kryzys nawodnienia i czerwoności ;). iUnik jak wiesz u mnie całkiem fajnie się sprawdziło do porannej pielęgnacji, pomógł też w lekkim oczyszczeniu skóry. Cosrx kusi, ale musi poczekać bo mam trochę produktów z BHA w zapasach.
OdpowiedzUsuńCo do Klairs - to chyba Claudia_Morninstar wspominała mi kiedyś, że też jej nie urzekł.
Usuń