września 30, 2017
Eyelinery europejskie vs. azjatyckie!
Uwielbiam eyelinery, dlatego zakup takowych z dalekiej Azji był tylko kwestią czasu. Czy są jakieś różnice między eyelinerami koreańskimi a europejskimi?
Uwielbiam to, jak potrafią podkreślić oko, pogłębić, wykończyć makijaż. Wypróbowałam ich dość sporo, bo od momentu, kiedy wróciły do łask makijażystów były dla mnie super objawieniem.
Zaczęłam testować przeróżne eyelinery, ale zawsze kierowałam się ceną. Uważam, że dobry kosmetyk wcale nie musi kosztować miliona monet, trzeba tylko dobrze poszukać.
Na fali zainteresowania kosmetykami wschodnioazjatyckimi, postanowiłam wypróbować eyelinery z Japonii i z Korei.
Dzisiaj, po paru testach i miesiącach używania postanowiłam porównać kosmetyki zarówno z Dalekiego Wschodu, jak i te popularne w naszych drogeriach stacjonarnych i online.
Eyelinery drogeryjne:
1. WIBO- Eyeliner (black). Cena; ok 6 zł
2. EVELINE - Liquid precision (black). Cena; ok 11 zł
3. EVELINE - Celebrities (black, brown). Cena:ok 11 zł
4. MAYBELLINE - Lasting drama gel (black). Cena: ok 23 zł
5. L'OREAL- Super liner ultra precision (precious bronze) Cena: ok 32 zł
6. L'OREAL- Super liner extra black gloss (black). Cena ok. 32 zł
7. REVLON- Color Stay liquid liner (brown).Cena: ok 53 zł
Eyelinery koreańskie i japońskie:
1. HOLIKA HOLIKA- Jewel light waterproof liquid (olive peridot) - ok 8$ (Korea PŁD.)
2. TONY MOLY- Inked cushion gel eyeliner (brown) - ok. 8$ (Korea PŁD.)
3. ISEHAN- Kiss me heroine make smooth liquid eyeliner (dark brown) - ok. 10 $ (Japonia)
4. SHISEIDO - Majolica Majorca linehunter eyeliner (black)- ok. 13$ (Japonia)
Eyelinery z pierwszej grupy mają tę przewagę, że są dość łatwo dostępne i za niewielką cenę można kupić całkiem fajne okazy jak na przykład Eveline Celebrities - który według mnie jest naprawdę świetny bo oprócz niskiej ceny, dobrze się trzyma cały dzień na powiece i ma cienki pędzelek z włosia, co w tej półce cenowej zdarza się bardzo rzadko.
Zwykle eyelinery mają "pędzelek" z filcu lub miękkiego plastiku, co uważam za dość niewygodne zarówo pod względem precyzji, jak i początków korzystania z eyelinera. Dla osób dopiero uczących się pracować z tym kosmetykiem zrobienie cienkich kresek kawałkiem plastiku jest niezłym wyzwaniem... Z kolei osobny pędzelek dodany w Maybelline wymaga ciągłego czyszczenia, inaczej kosmetyk na nim wysycha - i żegnaj precyzjo!! Ten sam problem jest zresztą w cushionie z Tony Moly, gdzie pędzelek jest bardzo podobny do tego z Maybelline.
Zwykle eyelinery mają "pędzelek" z filcu lub miękkiego plastiku, co uważam za dość niewygodne zarówo pod względem precyzji, jak i początków korzystania z eyelinera. Dla osób dopiero uczących się pracować z tym kosmetykiem zrobienie cienkich kresek kawałkiem plastiku jest niezłym wyzwaniem... Z kolei osobny pędzelek dodany w Maybelline wymaga ciągłego czyszczenia, inaczej kosmetyk na nim wysycha - i żegnaj precyzjo!! Ten sam problem jest zresztą w cushionie z Tony Moly, gdzie pędzelek jest bardzo podobny do tego z Maybelline.
Sam eyeliner dość szybko wysycha - ratuję go wtedy inglotowym Duraline. Ma też tendencje do odbijania się na górnej powiece, więc absolutnie nie polecam go osobom, które mają głęboko osadzone oczy lub tzw: "tłuste powieki".
Dostępność eyelinerów azjatyckich pozostawia wiele do życzenia - choć i tak koreańskie dostać można łatwiej niż japońskie.
Cushion z Tony Moly bardzo szybko wysechł, więc 8 dolców poszło w piach mniej więcej po 1,5 miesiąca, przy czym aż tak często go nie używałam (2-3 razy na tydzień).
Holika Holika była moim totalnym zawodem. Eyeliner kupiłam ze względu na niespotykany, zielony kolor, ale plastikowa końcówka mnie pokonała. Sam kosmetyk na powiekach zachowywał się jak klej, ściągając skórę i pękając w miejscach pracy powieki. Zero elastyczności.
Eyelinery japońskie - najlepsze jakie miałam!
Minusem jest ich dostępność, jednak są to najlepsze eyelinery, jakie wypróbowałam do tej pory. W większości eyelinery są w pisakach (chyba nie spotkałam się z żadnym w buteleczce) i mają prawie same zalety: są w zgrabnych, cienkich opakowaniach, mają piękne kolory, są pioruńsko trwałe a pędzelki.... sama przyjemność. Są wystarczająco długie, miękkie i ostro zakończone, by można było zrobić bardzo precyzyjnie kreskę. W Japonii są modne cienkie kreski, raczej jako wizualne zagęszczenie rzęs, a nie takie solidne jak u nas, przez co te pędzelki muszą być naprawdę świetnie dostosowane do tego typu makijażu. No i cenowo nie urywają kieszeni. Jeśli mam się wahać między L'orealem a Shiseido czy Isehan - wybieram tę drugą opcję.
Minus? Jest niestety jeden. Pisaki mają dość małą pojemność. 3 ml przy codziennym użyciu starczają najdalej na dwa miesiące.
Ale kiedy raz się spróbowało - naprawdę nie chce się żadnych innych.
A wy? Mieliście eyelinery japońskie lub koreańskie? Co o nich sądzicie?
Brak komentarzy: