lutego 23, 2017

[MISSHA] Deep clear cleansing balm - recenzja

    Czy spotkaliście się z kosmetykiem, który wygląda jak masło, pod wpływem ciepła zmienia się w olej, a pod wpływem wody zmienia się w emulsję? Nie? To poznajcie....

MISSHA Deep Clear Cleansing Balm

   Całkiem niedawno udało mi się dostać do testów jeden z kosmetyków koreańskiej firmy Missha. Trafiło na balsam myjący, kosmetyk, który w  założeniu jest bardzo gęsty, jednak pod wpływem ciepła zamienia się w olejek. 

      MISSHA jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie firm kosmetycznych z Korei Płd. Jej oficjalną filozofią jest wysoka jakość za rozsądną cenę, poza wiele kosmetyków marki jest rekomendowane dla osób bardziej dojrzałych - tak po trzydziestce.
Mając to na uwadze, byłam bardzo ciekawa rezultatu.


        Kosmetyk dotarł do mnie w małym pudełku, w którym znajdował się szklany słoiczek o pojemności 100g i przezroczysta, plastikowa szpatułka.
       Według producenta, jest to balsam oczyszczający, zamieniający się pod wpływem temperatury ciała w olejek. Ma delikatnie, ale dokładnie oczyszczać skórę z makijażu, nawet wodoodpornego. W kosmetyku zawarte są dwa kompleksy:
Deep Clean Complex - ekstrakt z nasion moringi (co sprzyja dokładnemu oczyszczaniu), ekstrakt z owoców jałowca pospolitego (kolejny oczyszczacz), allantoina (usuwa martwe komórki oraz zmiękcza), ekstrakt z zielonej herbaty (dba o pory skórne).
Vita Complex - ekstrakt z camu camu (B1), ekstrakt z rokitnika (B2), ekstrakt z pomarańczy (C). Kompleks witamin B1, B2 i C ma chronić i odżywiać skórę, oraz pozostawić ją oczyszczoną i rozjaśnioną.
          Balsam ma oczyszczać bardzo dogłębnie - nie tylko zewnętrzną warstwę skóry, ale docierać również w głąb porów i je oczyszczać. 

Po otwarciu ukazuje nam się coś zbliżonego do oleju kokosowego w wersji stałej, o bardzo delikatnym, kwiatowym zapachu.

SKŁAD: Mineral oil, Cetyl Ethylhexanoate, PEG-12 Diisostearate, Poliethylene, PEG - 10 Isostearate, PEG - 8 Diisostearate, Myrciaria Dubia Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis (orange) Fruit Extract, Hipphophae Rhamnoides Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Juniperus Communic Fruit Extract, Moringa Oleifera Seed Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Allantoin, Fragrance.

     I tu już zaczęły się niestety małe schody. Ekstraktów roślinnych jak widać jest dużo, bo jak już wyżej wspomniałam, mamy ekstrakt z pomarańczy, jałowca, moringi czy herbaty zielonej. Problemem jednak, zwłaszcza dla mnie jest obecność parafiny, czy też oleju mineralnego. Moja skóra po prostu go nie lubi.

Jak działa?
    Makijażu nie usuwałam w ogóle, został również makijaż oczu, a w nim wodoodporna maskara. Byłam ciekawa, jak balsam poradzi sobie z jej usuwaniem.
    Wystarczyła niewielka ilość na dłoni i rzeczywiście po chwili balsam zmienił się w olejek. Dokładnie wmasowałam go w twarz, by olejek połączył się z makijażem. Nie było żadnego problemu, ale w odczuciu ten olejek był gęstszy niż zwykłe olejki myjące, których używam. Po paru minutach, zaczęłam to zmywać ciepłą wodą. Teoretycznie olejek pod wpływem wody powinien zemulgować i spłynąć razem z makijażem.
     Niestety, stało się inaczej. Mimo wielokrotnego płukania, cały czas czułam warstwę olejku na twarzy. Emulgacja była bardzo nikła. Z ciekawości pominęłam drugi etap myjący, chcąc sprawdzić jak zadziałało oczyszczanie, ale na ręczniku nadal pozostawało sporo kosmetyków kolorowych. Nie wspominając o tym, że makijażu wodoodpornego nawet nie tknął, a przed moimi oczami pojawiła się gęsta mgła.
      I nie zrozumcie źle, ja zawsze stosuję dwustopniowy etap oczyszczania, jednak przy innych olejkach miałam zupełnie inne doświadczenia. Na pewno nie zostawało tyle makijażu po zmyciu, nie miałam też tego uczucia tłustego filmu na twarzy.
      Próbowałam podejść do tego balsamu ze wszystkich możliwych stron, kombinując z rożnymi temperaturami wody, różną ilością balsamu (początkowo myślałam, ze po prostu zbyty dużo go nałożyłam na twarz), ale za każdym razem rezultaty były podobne.

Podsumowując
Osobiście zdecydowanie go odradzam, zwłaszcza komuś, kto chciałby zacząć dwuetapowe oczyszczanie. Gwarantuję, ze po tym balsamie na pewno się zrazi, a to wcale nie tak. Istnieje wiele ciekawych olejków i balsamów myjących na rynku koreańskim, które mogę polecić z ręką na sercu, ale na pewno nie ten, bo jego jedyną zaletą jest zapach.


Tyle, jeśli chodzi o recenzję. Spotkaliście się z nim już kiedyś?

Brak komentarzy: