kwietnia 27, 2020
Morelowo - brzoskwiniowy peeling cukrowy. Wersja DIY.
Jakiś czas temu pisałam Wam o 👉sklepach z półproduktami kosmetycznymi, dzięki którym można rozwinąć swoją pasję tworzenia kosmetyków. Pisząc o tym, solidnie się zastanawiałam, czy dam radę, ale w końcu podjęłam decyzję o małych zakupach, zrobiłam krótki research w poszukiwaniu odpowiednich receptur (a o to wcale nietrudno, wystarczy odwiedzić wspomniane sklepy) i prześledziłam parę składów popularnych drogeryjnych kosmetyków, które szczycą się naturalnymi składami.
A o wyniku tych poczynań napiszę poniżej.
Zacznę od tego, że nie będę Wam podawać przepisów na tzw. "domowe" czy "kuchenne" kosmetyki. Ani nie czuję się na siłach, ani nie widzę sensu w tego typu kombinacjach, bo należę do osób, u których kosmetyk ma działać, ale ma też ładnie wyglądać, pachnieć i odpowiednio się aplikować. No i przetrzymać poza lodówką dłużej niż dwa tygodnie. Dlatego też zajmę się tworzeniem kosmetyków z typowych półproduktów i surowców kosmetycznych, których metodą domową w prosty sposób raczej nie otrzymacie.
Zaczęłam od najprostszych przepisów. Na początek trafiło na peeling morelowy - bo właśnie skończyłam mój peeling solny z wielickiej kopalni (o czym było w 👉ostatnim denku). Przepis na ten peeling znalazłam 👉tu - ale nie byłabym sobą, gdybym trochę nie pokombinowała. Przede wszystkim dlatego, że ten kosmetyk na zdjęciu wydałam mi się zbyt mocno olejowy, a miał za mało drobinek. Dlatego wymyśliłam, że dodam jeszcze cukier...
No dobrze, ale czego użyłam i jak w ogóle się to robi?
Przede wszystkim ma być podstawa nawilżająco - natłuszczająca...
W tym przypadku przepis podaje masło morelowe i olej migdałowy, ja dodałam od siebie jeszcze trochę masła awokado, które jest polecane do skór dojrzałych i jest znakomitym transporterem aktywnych składników do głębszych warstw skóry, oraz parę kropel oleju morelowego. Wszystko podgrzałam w kąpieli wodnej. Co prawda przepis tego nie przewiduje, ale samo masło morelowe jest lekko grudkowate, a ja chciałam, by wszystko ładnie się połączyło.
... i reszta peelingująco - pielęgnująca.
Gdy mieszanka nieco przestygła, dodałam parę kropel witaminy E, która w zasadzie jest konserwantem, ale jest też antyoksydantem, oraz łyżkę wysuszonych i zmielonych nasion moreli i co ważne - są mielone bez łupin. Oznacza to, że nie ma tam żadnych twardych i ostrych krawędzi. I tu następuje kolejne odstępstwo od przepisu, bo same nasiona moreli to było dla mnie za mało, dlatego sypnęłam jeszcze solidną ilość zwykłego cukru kryształu. Na koniec dodałam zapach brzoskwiniowy, wykorzystując syntetyczną mieszankę związków aromatycznych bez cukru - czyli po prostu aromatu spożywczego.
Po wymieszaniu wszystkiego cały kosmetyk umieściłam w pudełku, w którym wcześniej był peeling solny z Wieliczki - et voilà!
Peeling gotowy. 😸
Zdążyłam go już wypróbować i coś Wam powiem.....Nie różni się niczym od peelingów cukrowych z Biolove czy Nacomi.
Cukier pod wpływem wilgoci rozpuszcza się na skórze, wspomagając peelingujące działanie nasion moreli, a mieszanka olejków i maseł pozostawia na skórze lekki film, który zatrzymuje nawilżenie i wcale nie muszę sięgać po balsam po kąpieli.
Jedyną rzeczą do poprawienia jest zapach, ale to ewidentnie moja wina. W pudełku spisuje się świetnie, ale na skórze nie pozostaje. Prawdopodobnie dlatego, że wykorzystany przeze mnie aromat spożywczy ma wodną podstawę, podczas gdy użyta do innego kosmetyku DIY kompozycja zapachowa na bazie olejowej trzyma się świetnie. Wobec tego następnym razem wrzucę składnik dedykowany kosmetyce. 😼
Jedyną rzeczą do poprawienia jest zapach, ale to ewidentnie moja wina. W pudełku spisuje się świetnie, ale na skórze nie pozostaje. Prawdopodobnie dlatego, że wykorzystany przeze mnie aromat spożywczy ma wodną podstawę, podczas gdy użyta do innego kosmetyku DIY kompozycja zapachowa na bazie olejowej trzyma się świetnie. Wobec tego następnym razem wrzucę składnik dedykowany kosmetyce. 😼
Co o tym sądzicie? Podobają Wam się takie tematy? A może sami już też robiliście własne kosmetyki? Podzielcie się opinią w komentarzach.
Wow, ale super! Ja póki co robiłam tylko szminkę od podstaw, ale to pod nadzorem osób, które się na tym znają. Próbowałam też z maseczkami, ale takimi bardzo prostymi.
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, tak sobie pokombinować. Polecam ;)
UsuńLubię tworzyć sama kosmetyki, więc to dla mnie świetna opcja :)
OdpowiedzUsuńWygląda super, jakbym nie przeczytała tekstu to byłabym pewna że to jakiś peeling z drogerii, może nawet z nacomi tak jak wspomniałaś. Czekam na dalsze wyniki Twoich eksperymentów :)
OdpowiedzUsuń