stycznia 19, 2020
Toner w wersji BIG - ALOVIVI Pearl Essence Skin Lotion
I gdzie ta zima?!
Patrzę na pięknie ośnieżony Zamek Kruków (Matsumoto - jō), który pyszni się w tle mojego bloga, a u nas nic.
Przyroda nieco wariuje, słyszałam już tokowe śpiewy ptaków, normalnie rozbrzmiewające w marcu, widziałam już kwitnące śliwy wiśniowe, a pąki na wielu drzewach wyglądają tak, jakby na dniach miały wypuścić liście.
Wielu ludzi się cieszy, że fajnie bo ciepło, ale wiecie co?...Nie jest fajnie. Rośliny wariują, wystarczy pierwszy lepszy tydzień większego mrozu i pąki kwiatowe wcześnie kwitnących i owocujących roślin szlag trafi. Oznacza to mniejszą ilość dostępnych w sezonie owoców.
Rolnicy nie posadzą teraz warzyw, czekając na bezpieczniejszy marzec. A co, jeśli przesunął się właśnie sezon wegetacyjny?...Brak śniegu, deszczu, czy jakichkolwiek opadów oznacza, że obniżają się wody gruntowe. Oznacza to też, że jeśli będziemy mieć podobne lato do poprzedniego, to centralną Polskę, a na pewno województwo mazowieckie, lubelskie, być może kujawsko - pomorskie czeka susza. I to oporowa. Czyli marcowe sianie/sadzenie warzyw można sobie w kieszeń wsadzić, bo zbyt mała ilość wody spowoduje ich niedorost, a potem całkowite wysuszenie. I kolejny wzrost cen warzyw sezonowych. Warto więc patrzeć na długofalowe skutki obecnej aury.
No dobrze, przydługi wstęp ogrodniczo/rolniczy za mną. Przepraszam, ale musiałam z siebie to wyrzucić, słysząc dookoła, że fajnie, bo ciepło.
Wracamy do głównego tematu.
O tonerze Alovivi mogliście już słyszeć ponieważ wspominałam o nim w wishliście dotyczącej tonerów japońskich.
Był pierwszy na liście i jako pierwszy został zakupiony.
Pojemność jest duża, nawet bardzo duża. 500 ml to nie byle co, używam go codziennie od ponad dwóch miesięcy i zeszło mi dopiero może jakieś 1/16 butelki... Butelka jest z przezroczystego, dość cienkiego plastiku i ma na sobie naklejki informacyjne, nie zasłaniające zawartości.
Toner jest bardzo wodnisty, ma kolor rozwodnionego mleka i pachnie bardzo delikatnie sake - chociaż prawdę rzecz biorąc wyczułam to dopiero wąchając kosmetyk wprost z butelki. Przy aplikacji zapach jest kompletnie nie wyczuwalny.
Według informacji marketingowej - lotion ma rozjaśniać i nawilżać skórę. Co ciekawe sama nazwa może być trochę myląca, bo zwykle do tego typu kosmetyków używa się hasła "skin" czy tez toner i takie ma przeznaczenie. "Lotion" w takim kosmetyku widziałam tylko w kosmetykach japońskich, w koreańskich raczej funkcjonuje przy mleczkach kremowych w pielęgnacji.
SKŁAD: Water, Propanediol, Dipropylene Glycol, Glycerin, Hydrolyzed Conchiolin Protein, Sodium Hyaluronate, Hydroxyethyl Urea, Polyglyceryl - 10 Myristate, Triethylexanoin, Dipotassium Glycyrrhizate, Diphenyl Dimethicone, Butylene Glycol, Trisodium EDTA, Citric Acid, Sodium Citrate, Phenoxyethanol.
Skład dość krótki i w sumie nie ma co się dziwić, w końcu to toner. Jednak jestem przyzwyczajona do nieco większej ilości ekstraktów, zwykle obecnych w koreańskich tonerach. Tu takim składnikiem są tylko proteiny konchioliny, a tak to mamy hialuronian sodu, glicerynę, pochodną mocznika, ale też silikon.
Użytkowanie i ocena.
Jak już wspominałam, używam go co dzień rano, po oczyszczeniu twarzy. Toner przyjemnie równoważy pH, zapobiega ściąganiu się skóry, jednocześnie czuć lekkie nawilżenie. Czy mnie urzekł? Powiem szczerze - nie. Jest przyjemny na tyle, że nie wywalę go w połowie, jednak nie na tyle, by zdecydować się na zakup po raz kolejny. Poza tym obecność silikonu w składzie to nie jest coś, co mnie cieszy, mam też wrażenie, że pojawiający się od czasu do czasu mali nieprzyjaciele mogą być wynikiem jego obecności. Nie widzę też zbytniego rozświetlenia cery.
Ogólnie więc oceniam toner na taki MEH: może być, ale nie musi.
Tyle jeśli chodzi o toner Alovivi. Mieliście już styczność z tą firmą? A może macie jakieś inne, fajne tonery z Japonii, godne polecenia?
Nie znam kosmetyków z japonii, ale w przyszłości chętnie wypróbuję
OdpowiedzUsuńPojawiają się u mnie coraz częściej, więc zapraszam na kolejne recenzje :)
Usuń