listopada 24, 2017
[BENTON] Snail Bee High Content Essece - recenzja
Firma jest jedną z bardziej polecanych i znanych marek na polskim rynku, a atutem jej produktów jest bardzo naturalny skład, opierający się głównie na aloesie, wyciągu ze śluzu ślimaka i jadu pszczelego, ekstraktach roślinnych i fermentach z grzybków z rodzaju Galactomyces.
Zaciekawiona tematem i tym, że firma była mocno chwalona na forach zagranicznych i na YT, postanowiłam włączyć do pielęgnacji jeden z jej kosmetyków.
Wybór padł na esencję Snail Bee High Content, a podjęcie decyzji ułatwił mi fakt, że akurat buszowałam na yesstyle.com i trafiłam na bardzo atrakcyjną ofertę sprzedaży. Udało mi się ją kupić za niecałe 11 dolców, co jest dość częstą ceną na tej stronie i, jeśli chcecie robić tam jakieś większe zakupy, by nie dopłacać za przesyłkę, opłaca się to znacznie bardziej niż kupowanie u nas. Za to jeśli nie chcecie czekać zbyt długo (na przesyłkę czekałam prawie dwa miesiące), to warto zajrzeć na stronę skin79, jedynego oficjalnego i polskiego przedstawiciela marki. Esencja przybyła do mnie w ładnym, kartonowym pudełeczku, przywodzącym na myśl od razu ekologiczne opakowanie, bo papier wygląda jak makulaturowy. Może i tak jest?... Sama esencja
jest zawarta w ciemnobrązowej buteleczce z pompą, co jest bardzo wygodne w dozowaniu. Plastik jest solidny, pompka przez wiele miesięcy używania również się nie uszkodziła, więc to ogromny plus. Pojemność - 60 ml. Kosmetyk ma postać dość rzadkiego, lekko wodnistego żelu, jest przezroczysty i ma bardzo delikatny, wręcz niewyczuwalny zapach.
Wchłania się bardzo szybko, nie pozostawia żadnej lepkiej warstwy, świetnie czuje się w rytuale pielęgnacyjnym odżywczym - wieczornym, ale rano, przy kosmetykach kolorowych też nie ma problemu.
Cóż mogę rzec po paru miesiącach stosowania?
Świetnie radził sobie z przebarwioną skórą, wygładził lekko paskudne linie mimiczne, skóra wydawała się jędrniejsza, bardziej nawilżona, jaśniejsza, ładniejsza.
I nie mówię (nie piszę) tego dlatego, że tak należy. Ostatnio zmieniam pielęgnację, więc prawie wykończyłam wszystkie kosmetyki, czekając na nową dostawę, został mi w zasadzie tylko set z History of Whoo, o którym pisałam tu i ta esencja. Wcześniej nie widziałam jej efektów, bo w
zasadzie każdy z kosmetyków był niezły.Dopiero przy tym minimalizmie zauważyłam jak dobra jest ta esencja, a po wykończeniu butelki, odczułam mocno jej brak w codziennej pielęgnacji.
Czy ją kupię ponownie?
Własnie zdałam sobie sprawę, że tak :)
Oceny:
Opakowanie: 10/10
Skład: 10/10
Zapach: brak/słabo wyczuwalny
Cena: zależy od dostawcy: 99 zł na skin79, od 11$ na yesstyle.com (plus kw jeśli zamówienie ma mniej niż 36$), od 19$ na jolse.com
A u Was już esencja zagościła w kosmetykach? Jak się sprawuje? Dajcie znać.
Zamówiłam na próbę! Nie mogę się doczekać testów :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co już czytałam chyba Ci przypasowało :)
Usuń