marca 06, 2019

Japoński beauty box No make no life - edycja marzec 2019

Ten box dotarł do mnie wyjątkowo szybko, bo "prawie" na początku marca. To wyjątkowo cieszy, bo poza pierwszym, które zasubskrybowałam, normalnie docierały pod koniec przypisanego im miesiąca, lub jak w przypadku grudniowego, po dwóch miesiącach. 😼

Marcowe pudełko opatrzono hasłem "Vibrant vibes". No to zaglądam do środka.

1. BK7 Cake Hand Cream.   (Korea Płd. )
Krem do rąk. Mógł być truskawkowy, bananowy lub jagodowy. Do mnie trafił bananowy, a akurat tego zapachu (oprócz maski Garniera) w kosmetykach nie znoszę. Poza tym to kolejny krem do rąk w pudełku, więc jakoś szczególnie mnie to nie ucieszyło, choć w użyciu wydaje się niezły. Już znalazł swojego adoratora, bo okazało się, że mój partner bardzo polubił jego działanie i zapach.

2. BERRISOM Animal Mask  (Korea Płd.)
Nawilżająca maska w płachcie z kwasem hialuronowym. Masek mam jeszcze sporo, więc ta po prostu będzie czekała na swoje zużycie.

3. ETUDE HOUSE Look At My Eyes. (Korea Płd.)
Pojedynczy cień do powiek, o dość ciekawym kolorze oberżyny. Na swatchu wydaje się całkiem dobrze napigmentowany. Do cieni koreańskich nigdy nie miałam jakiejś większej ciągoty, wiedząc, że są one  z reguły delikatniejsze, niż cienie europejskie. Ale ten wydaje się przeczyć regule. Zobaczymy, jak będzie zachowywał się na powiece. Kolor mi się podoba.

4. BK7 Candy Lip Tint (Korea Płd.)
Tint do ust w dość dziwnym opakowaniu. To po prostu grubsza folia, z którą chyba trzeba porządnie uważać, by niczym nie przekuć. Wolę tradycyjne, bardziej bezpieczne opakowania....Tint można było dostać w kolorze Coral, Cherry Red lub Red Orange. I znów, to kolejny kosmetyk do ust w ciągu trzech miesięcy, właściwie czterech jeśli liczyć pomadkę z The Witch Pouch. Trochę zbyt monotonnie, wolałabym coś do pielęgnacji.

5. Wavy Hair Curler Set  (Japonia)
Pianki do kręcenia włosów. Nie widzę zastosowania u siebie, bo mam zbyt długie, ciężkie i gęste włosy, a tu są tylko cztery pianki. Jakoś nie wydaje mi się, by to powinno znaleźć się w pudełku....

6. Mineral Ion Airbrush. (Japonia)
Mała, torebkowa szczotka do włosów. O dziwo bardzo dobrze czesze włosy, a przy elektryzowaniu się ich, niweluje ten efekt - już wypróbowane. Do tego całkiem nieźle radzi sobie ze splątanymi włosami.

7. Facial Cleansing Brush. (Japonia)
Jeżeli miałabym wybrać mój numer jeden z tego pudełka, byłby to zdecydowanie ten przedmiot. Szczoteczka do mycia twarzy z cudownie miękkim włosiem, właśnie taka, jaką zawsze chciałam. Wszystkie rossmanowskie szczoteczki nie dorastają jej do pięt. Już wypróbowana. Stwierdzam, że mycie twarzy teraz jest zdecydowanie bardziej przyjemne i zdecydowanie włączam ją do swojej pielęgnacji. 

8. Color Mascara (Japonia)
Tusz do rzęs koloryzujący w wersji niebieskiej lub czerwonej. U mnie trafiła się czerwona, ale nie zmienia to faktu, że nie będę jej używać, bo nie lubię kolorowych mascar. Jedynym odstępstwem jest brązowa, ale to ze względu na rude włosy - daje delikatniejszy efekt. Natomiast ta czerwona jakoś mnie nie kręci, do tego ma dziwną, dość kredową konsystencję i mam wrażenie, że będzie się osypywać w ciągu dnia.

Podsumowując - to pudełko trochę mnie zawiodło.
Liczyłam na to, że w boxach pojawi się nieco więcej pielęgnacji, a do tej pory jakoś niezbyt dużo kosmetyków tego typu znalazło się w pudełkach. Głównie to kolorówka i kremy do rąk. 
Natomiast sama idea pudełek również zaczęła się gdzieś rozmywać.
Według informacji wstępnej, po przebranżowieniu się pudełka,w każdym z nich miało być 7-8 przedmiotów. I jest.
Ale każdy przedmiot miał odpowiadać jakiejś grupie:
 - maski  w płachcie (to się zgadza)
 - makeup (zgadza się, choć zbyt monotonnie)
 - skin care (do tej pory tylko jeden kosmetyk od stycznia)
 - bath&body (same mydełka w kostce)
 - hair care
 - tools&accesories

Wydawało mi się, że skoro jest kategoria tools & accesories, to tu będą wrzucane szczotki, pianki do kręcenia włosów, szczoteczki czy gąbeczki, a cała reszta to będą kosmetyki. Ale najwidoczniej się pomyliłam, bo szczotka do włosów podciągnięta została do kategorii "hair care", a szczoteczka do twarzy do "skin care". Teoretycznie wszystko się zgadza, ale mam jakieś takie uczucie, że trochę coś jest nie tak. Do tego to miało być pudełko z japońskimi i koreańskimi kosmetykami, a coraz bardziej wychodzi na to, że kosmetyków więcej jest koreańskich (a szkoda, bo Japonia przecież też ma całkiem ciekawe), a z japońskich są głównie akcesoria.
Dlatego to było moje ostatnie pudełko, które zamówiłam. Liczyłam na to, że po styczniowym się poprawi, bo zapowiadało się nieźle.
Ostatecznie jednak stwierdzam, że to pudełko nie jest tym, czego oczekiwałam. 
Co o tym sądzicie?


2 komentarze:

  1. Jak tylko zobaczyłam hand cream, od razu pomyślałam o nie, znowu krem do rąk. Co Ci Azjaci mają z kremami do rąk :D. Ładny kolor cienia, jestem ciekawa jak Azjatki przyzwyczajone do delikatniej napigmentowanych cieni, podchodzą do tych naszych 'mocnych'. Te pianki byłyby spoko jako gratis, a nie jako jedna z rzeczy :D. Fajna ta szczoteczka do oczyszczania. Raz miałam taką z rossmana o której wspomniałaś i była średnia. Jak dla mnie za ostra na końcach. Bardzo jestem ciekawa tej z pudełka. Czerwona mascara? Chyba tylko do jakiś kolorowych, artystycznych makijaży. Też bym nie używała. Przed chwilą komentowałam poprzedni post z pudełkiem i tam pisałam że nie chciałabym tamtego boxa. Z tego też raczej byłabym rozczarowana, choć szczotka mogłaby dużo wynagrodzić ;). Na Twoim miejscu też zrezygnowałabym z subskrypcji. Lepiej kupić samemu poszczególne produkty, które nam się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam pudełko Bomibox i tamto generalnie z chęcią bym kupowała, ale zastrzelił mnie koszt wysyłki, bo to ze Stanów to chyba coś koło 20 $...A szkoda, bo wartość pudełka często przekracza jego sumę i są tam tylko koreańskie i całkiem ciekawe kosmetyki. Co do tej szczoteczki - jest epicka. Mięciutka i swietnie oczyszcza, te rossmanowe nawet nie są w 1/100 części tak dobre, jak ta.

      Usuń