sierpnia 18, 2016
Dziesięć kroków azjatyckiego dbania o cerę. Cz.2
Pierwsza część jest tu .
Krok piąty - odżywianie (esencja)
Esencja jest produktem specyficznym dla rynku Dalekiej Azji, a w naszym krajudo tej pory raczej nie była spotykana. Ze względu jednak na boom pielęgnacyjny, ten kosmetyk można spotkać (i dostać) coraz częściej. To główna część pielęgnacji, gdyż jest to specyfik zawierający skondensowaną formę składników pielęgnacyjnych, ukierunkowanych na nasz problem skórny.
Krok szósty - odżywianie (serum, ampułki, koncentrat).
Kolejny kosmetyk do twarzy. W porannym rytuale możemy sobie to odpuścić, ponieważ ma za zadanie również koncentrować się na pojedynczym problemie naszej skóry.
Krok siódmy - odżywianie (maseczki).
Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, najlepsze maseczki są w płachcie. Materiał przytrzymuje wam wszystkie substancje, żeby nie spływały, utrzymuje ciepłą temperaturę, więc kosmetyk działa lepiej i ogranicza dostawanie się powietrza, tym samym nie będzie wysuszać.
Krok ósmy - pielęgnacja oczu
Pielęgnacja okolic oczu jest bardzo ważnym etapem. warto zaopatrzyć się w dobry krem, którego potrzebuje nasza skóra, można również pod niego nałożyć esencję lub serum.
Krok dziewiąty - nawilżanie
To jest ten moment, kiedy stosujemy coś gęstego, czyli krem, praktycznie zamykając naszą pielęgnację. Na noc w tym miejscu możemy wykorzystać maski całonocne, które są zwykle podobne do kremu jeśli chodzi o konsystencję, ale ich skład jest bogatszy i bardziej treściwy.
Krok dziesiąty - FILTR PRZECIWSŁONECZNY
Oczywiście mówię w tym momencie o pielęgnacji dziennej. Opalanie nadal jest na topie, ale udowodniono już nie raz, że dla skóry nie jest zdrowe. Skóra nadmiernie wystawiana na promienie słoneczne szybciej się wysusza, tworzy się na niej więcej zmarszczek, tym samym szybciej się starzeje. Nie mówiąc o raku skóry. Koreanki mają jeden z najniższych współczynników zachorowalności na raka skóry, ale tam już dzieciaki uczy się smarować kremami z filtrem. Ja używam Eucerinu z SPF 30, Choć zwykle używam 50 +
Po pielęgnacji czas na makijaż w którym uczestniczą również kosmetyki azjatyckie.
Widoczny słoiczek z piękną, błękitną nakrętką w różowe kropki należy do kremu bb firmy Holika Holika - Aqua petit jelly. Łatwo się rozprowadza, dopasowuje się do skóry, ale nie tworzy maski, do tego posiada 20 SPF. Mój odcień ma żółtawe tony, a wykończenie jest lekko świetliste.
Następnym kosmetykiem jest puder ze SkinFood - Peach sake silky finish powder. Jest cudowny. Bardzo drobno zmielony, matujący, bielący (dlatego wskazany tylko dla porcelanowej i bardzo jasnej cery), pachnący delikatnie brzoskwinią w ślicznym opakowaniu. Kosztuje niecałe 40 zł, a używam go co dzień od ponad pół roku i nie wiem, czy połowa została zużyta. Dla mnie mój "Must Have".
I ostatnia rzecz - oliwkowozielony eyeliner od Holika Holika. Mam do niego bardzo mieszane uczucia. Kolor przecudowny, taki, jakiego zawsze szukam w kosmetykach, bo bardzo lubię ten odcień zieleni. Ale nakłada się go koszmarnie przez plastikową końcówkę. Do tego na powiece mam wrażenie, jakby ciągle się kleił, mimo, że zastygł. Na czarnym eyelinerze wygląda lepiej, ale wolę mieć pojedynczy eyeliner niż robić wyzwanie kosmetyczne "100 warstw"....
Tyle jeśli chodzi o azjatyckie dziesięć kroków i o moje kosmetyki.
Od przyszłego miesiąca robię kompleksową dziesiątkę i zobaczymy, czy w jakiś sposób pomoże to w walce z niedoskonałościami mojej cery.
Wynikami na pewno podzielę się na blogu. Podejmiecie się tego ze mną? :)
![]() |
Magda HomeSkincare |
Brak komentarzy: